WŁĄCZ
-Julka proszę cię idź za mnie z Robertem na tą imprezę-błaga mnie Anka
-A nie może iść sam, wiesz jak to będzie wyglądało jak pójdzie na bankiet z siostrą?
-Może iść sam, ale wole jak ktoś go przypilnuje. Ufam mu, ale wiesz jaki Robert może być. To co godzisz się ?
-Dobra pójdę z nim na ten cholerny bankiet. Ale pamiętaj że pierwszy i ostatni raz-ostrzegam ją
-Dziękuję ci kochaniutka- całuję mnie w oba policzki-wisze ci Jack Daniela
-Ale jak mam iść to w coś się musze ubrać
-Idziemy na zakupy
Godzina przed bankietem
Anka zrobiła mi
makijaż,
włosy , po czym założyłam
sukienkę .
-Julkaa ile mam na ciebie czekać-krzyczy Robert z dołu
-Chodźmy bo Bobek się denerwuje-mówie do Anki.
- Ooo rzesz tyy-mina Roberta bezcenna
-Pilnuj jej, żeby się żaden Niemiec nie przyczepił-mowi Anka, dając buziaka Robertowi, a następnie mi
-Muszę cię pilnować bo jak by ci się coś stało to bym do czynienia z wujkiem , Mariuszem i Marcinem
-Gotowa?-Siedzimy w samochodzie przed wejściem
-Już się przyzwyczaiłam do paparazzi męczące jest i wkurzające ale co się nie robi dla przyszłej szwagierki-wychodzimy z samochodu. Robert bierze mnie za rękę i kroczymy czerwonym dywanem. Jakiś Pan bierze od nas nakrycia. I ustawiamy się na ściance.
- Jeszcze raz bokiem! – usłyszałam i ustawiłam się odpowiednio. Stałam i pozowałam przed stadem głodnych skandalu paparazzi. Zdawałam sobie jednak sprawę z tego, że to część mojej pracy, to całe „bywanie na salonach”. Nie było mi to potrzebne. Chciałam skupić się wyłącznie na pracy w studiu i na sali treningowej . Ten cały teatrzyk mogłam zostawić, grupce ludzi czekających w kolejce za mną. Tym, którzy znani są właśnie dzięki temu bywaniu i którzy patrzą na mnie teraz zawistnie, marząc by kiedykolwiek cieszyć się takim zainteresowaniem.
- Chodźmy już. – szepnęłam na ucho Robertowi . Skinął jedynie głową i jak przystało na dżentelmena przepuścił mnie w drzwiach
Marco
-Ej patrzcie Lewy przyszedł z jakąś laską-mowi Mario-nie zła
- Ale przecież Robert za 2 miesiące bierze ślub Anką-odzywa się Ann
-To jego siostra cioteczna. Anka dziś leci do Polski i poprosiła ją żeby przyszła z nim – tłumaczy Niemcom Łukasz.
Piękna. Tak wiem Polki są ładne, ale ona ma coś innego co mnie do niej ciągnie te dołeczki jak się uśmiecha, oczy błękitne.Idealna
-Marcoo..-ktoś mnie szturcha. Okazuje się ze to Mario-mowie ci od 2 minut ze już pojdziemy a ty jakbyś odpłynął
-Marioo, chyba Marco ktoś wpadł w oko-mowi Roman
- I chyba wiem nawet kto-dodaje Kuba-Powiem ci że jest wolna i dobrze się z nia dogaduje
-A teraz chodzmy, bo się zaraz spóźnimy
Bankiet Jula
Cały czas czułam na sobie spojrzenia, ale byłam do tego przyzwyczajona. Tańczyłam z Robertem jako z pierwszych par .Wszyscy trzymali się w grupkach. Co jakiś czas zerkałam w stronę pewnego blondyna ,który się Normanie na mnie gapił
- Zeza dostaniesz. – uśmiechnął się do mnie Robert
- Co? – w końcu popatrzyłam na niego.
- Który wpadł Ci w oko? – uniósł jedną brew.
- Żaden. – pokręciłam głową, starając się nie zerkać w tamtym kierunku.
-Chodź przedstawie cię –ciągnie mnie w stronę Niemieckich pilkarzy
-Hej. To moja siostra Julia-przedstawia mnie, po czym witam się z piłkarzami i ich partnerkami. Dopadły mnie Ewa i Agata
-Jak cię dawno nie widziałyśmy-mowi Ewa- Pięknie wyglądasz
-Co raz piękniejsza-dodaje Agata
-Przesadzacie-rumienię się. Po godzinie rozmawiania z partnerkami piłkarzy, naprawdę miłe kobitki i po rozmowie Kloppem. Postanowiłam wyjść odsapnąć na balkon. Noc w Dortmundzie była zimna zanosiło się na ulewe i na burze. Usłyszałam ze ktoś wychodzi na balkon, ale się nie odwracałam.
-Będzie burza-patrze a to ten blondyn który się na mnie gapił Marco jak dobrze zapamiętałam
-Tak-odpowiadam.
- Jak ci się podoba bankiet
-Bardzo dobrze zorganizowany na wysokim poziomie i bardzo mili ludzie-zaciełam się – ale pewien facet się na mnie ciągle gapił – mówię żeby się speszył. Aaaaa udało się Julka- blondas 1:0
-Przepraszam cię nie chciałem ale jestes ładna..-przerywam mu
-wiem – mowie z powagą – jestem Polką- nie wytrzymuje i się zaczym śmiać –żartuję. Dziękuje za komplement. A ty się ładnie peszysz-matko powiedziałam to nagłos
-Dziękuję- zaczyna się błyskać i grzmieć. Przybliżam się do niego.
-Boję się burzy-odwracam się w jego strone, patrzymy sobie w oczy teraz zobaczyłam jak się swiecą są takie inne. Jego twarz zaczyna się zbliżać do mnie, ale kątem oka zobaczyłam paparrazich którzy nam robili zdjęcie i od razu odskoczyłam i wróciłam do środka a Marco za mną